Iza, porozmawiajmy o Tobie z okazji 25-lecia CGI. Tyle lat, tyle zmian, a Ty trwasz.

Tak, zaczęłam pracę zanim spółka została formalnie zarejestrowana w Polsce. W założeniu projekt miał trwać 2 lata i nikt nie planował pozostać tu na dłużej. Bardzo mi to odpowiadało, ponieważ zależało mi na podszlifowaniu angielskiego z native speakerami. Do tej pory miałam styczność z językiem tylko w szkole, a kiedy rozpoczynałam naukę języka na początku lat osiemdziesiątych, nie miałam pojęcia, czy angielski kiedykolwiek mi się przyda.

Dziś jesteś szefową HR. A jak zaczynałaś?

W 1996 roku zostałam zatrudniona jako Administrator Projektu, czyli odpowiednik dzisiejszego PMO. Kiedy zaczynałam, zajmowałam się praktycznie wszystkim - od administracji projektu, przez sprawy rekrutacyjno-personalno-kadrowe, po wsparcie w szukaniu mieszkań dla ekspatów. Przez chwilę pracowałam w system testach. Moja rola była dosyć wielozadaniowa i każdego dnia uczyłam się czegoś nowego. Jadąc do pracy zastanawiałam się, co zaskakującego przyniesie kolejny dzień. Świetnie się z tym czułam, ponieważ współpracowałam z grupą ludzi z całego świata, różnymi kulturami, kultywującymi wspólną wartość – wzajemny szacunek i radość z tego, że robimy coś wspólnie. Panowała tam atmosfera wzajemnego wsparcia i podekscytowania bardzo nowatorskim projektem. Ta przyjazna atmosfera pozostała w firmie do dziś, z czego ogromnie się cieszę. Do samego zespołu HR dołączyłam kilka lat później w 2000 roku, zastępując koleżankę, która poszła na urlop macierzyński.

Od jakiego projektu zaczynałaś?

Był to projekt wdrożeniowy dla jednego z operatorów telefonii komórkowej. Wszyscy przygotowywaliśmy się na tę wyjątkową datę 1 października 1996, tzw. Launch Day i wyczuwało się narastające napięcie. Mieliśmy poczucie, że ten dzień będzie wyjątkowy. Czuliśmy, że to ważne wydarzenie, bo wchodzimy w nową erę komunikacji i rzeczywiście tak było.

Jak wówczas wyglądał Wasz zespół?

Na początku, w 1996 roku, na rynku nie było zbyt wielu specjalistów, a tacy byli w AMS. Na projekt przyjechali ludzie z całego świata, najwięcej ze Stanów, ponieważ AMS był firmą amerykańską, również duża grupa z Europy oraz dalszych zakątków świata – z Japonii, Alaski czy Bliskiego Wschodu. Każdy przywoził swoją historię, smaki, kulturę. 

I to była inna kultura pracy?

Tu chodzi raczej o dynamikę. Mówimy, znowu podkreślam, o latach 90tych i grupie kilkudziesięciu cudzoziemców z całego świata. Gdy wchodziłam na piętro, gdzie pracował projekt, wchodziłam jednocześnie w wielokulturowość, co było bardzo barwne i atrakcyjne. Jako że ci ludzie byli tutaj bez rodzin, naturalnie spotykali się też na gruncie prywatnym, co dawało poczucie paczki znajomych. Tu w Polsce obchodziliśmy razem Święto Dziękczynienia, próbowaliśmy wspólnie potraw, które były z tych części świata, z której akurat pochodziła dana osoba. Oprócz poczucia wspólnoty, na tę dynamikę miał wpływ również styl zarządzania całym projektem.

No właśnie. Teraz szefem BU jest Bartek, ale przed nim… ilu liderów przetrwałaś?

Podchodzę do tego w kategorii bardzo dobrych doświadczeń, za które mam ogromną wdzięczność. Każdy z liderów był inny i wiele mnie nauczył. Bartek, nasz obecny szef jest wyjątkowym talentem, jedynym w swoim rodzaju. Natomiast wcześniej byli tu bardzo produktywni liderzy, na każdego patrzyłam z zupełnie innego punktu – ponieważ pojawiali się w różnym czasie na mojej drodze rozwoju.

Na samym początku, w AMS'ie była duża pozytywna rotacja i każdy Team Leader dostawał mandat na ok.12 miesięcy, choć niektórzy go przedłużali. Panowała zasada, że w danym roku masz swojego lidera w zespole, ale w kolejnym roku to ty możesz być liderem i mieć w zespole swojego wcześniejszego lidera. To było bardzo ciekawe doświadczenie, było w tym dużo energii i czasem zabawnych sytuacji.

Opowiesz nam o kolejnych liderach?

Pierwszą Project Managerką była Karen, która w 1996 roku prowadziła duży projekt, nie mając jeszcze trzydziestki. Miała na mnie ogromny wpływ, była wzorem i inspiracją. Budziła niesamowity respekt wśród pracowników i klienta, mając w sobie spokój, uśmiech i nastawienie na współpracę połączone z wysokimi kompetencjami. Pomimo różnych przeciążeń na projekcie, zawsze podchodziła do sytuacji opanowana, nigdy nie zdarzyło mi się zobaczyć jej w stanie napięcia czy gorszego dnia, a brałam udział w praktycznie wszystkich spotkaniach, które organizowała.

To chyba burzy mit, że kobietom trudno wbić się do IT?

Karen była pierwszą liderką w AMS w Polsce i kobietą-liderką w IT, więc miałam to szczęście zaczynać u boku wyważonej, przyjaźnie nastawionej i pewnej swoich kompetencji osoby. Nie widziałam czegoś takiego jak szklany sufit. Widziałam za to niezwykłą kobietę, która budziła powszechny szacunek w branży i z której mogłam brać przykład. To było inspirujące i bardzo dobre doświadczenie, w zasadzie mnie ukształtowało.

Pierwszym polskim liderem był Dariusz, który wywodził się jeszcze ze struktur AMS i początkowo był jednym z ludzi z projektu, potem szybko awansował na szefa zespołu, a potem praktyki bankowej w Polsce. Wiele osób pamięta jeszcze Dariusza i dobrze go wspomina. Był charyzmatyczny, rozwinął firmę i powiększył zespół kilkukrotnie. Miał w sobie to coś, co powodowało, że ludzie od razu mu ufali i za nim podążali.

W 2017 roku dowodzenie przejął nasz obecny szef - Bartek, który jest łączy dużą inteligencję biznesową z intuicją i otwarciem na drugiego człowieka. Bartek też dokonał milowych kroków biznesowych w CGI Polska oraz całym regionie bałtyckim, którym zarządza.

Jakie momenty były przełomowe z punktu widzenia Twojej pracy w HR?

Przez 25 lat w CGI nie brakowało wyzwań ani przełomów. Dużym wyzwaniem był 2004 rok, kiedy otwieraliśmy biuro w Krakowie. Byłam zaangażowana w cały proces wyboru lokalizacji. To było wydarzenie, bo AMS był pierwszą firmą, która otworzyła swój offshore w Krakowie.

Jeszcze w tym samym roku AMS został przejęty przez CGI i za chwilę weszliśmy w sektor ubezpieczeniowy. To był kolejny krok milowy, jeśli chodzi o rozwój nowego biznesu w Polsce. Kolejną dużą zmianę przyniósł rok 2012 i wejście w kolejny duży projekt telekomunikacyjny, kiedy firma kilkukrotnie się powiększyła. Była to nowość dla mnie, ponieważ do tej pory wszyscy dobrze się znaliśmy, nie tylko z imienia, ale też swoje przyzwyczajenia, swoje poczucie humoru, a po powiększeniu firmy staliśmy się bardziej anonimowi, co jest naturalną dynamiką przy szybkim wzroście. Niemniej jednak nie zapomnę moich pierwszych miesięcy, kiedy wpadałam w zakłopotanie, bo nie pamiętałam kogoś z imienia – a wcześniej tak dobrze wszyscy się znaliśmy.

W 2014 roku CGI dokonało dużego przejęcia – firmy Logica. Mimo, że samego początku współpracowałam z zespołami międzynarodowymi, z Portugalią, Wielką Brytanią, Niemcami czy Belgią, to kiedy przejęliśmy Logicę, był to przeskok na kompletnie inny poziom. Weszliśmy w nową jednostkę biznesową (BU) z kulturą innej firmy, gdzie dołączyliśmy do nowego zarządu, a z poziomu HR weszłam w zupełnie nowy zespół i lidera z innej firmy. Tak zresztą było, ponieważ Logica na zawsze zmieniła dynamikę CGI, które odtąd miało kilkutysięczne lokacje. Z tamtego okresu pamiętam częste wizyty w Amsterdamie i zupełnie nowy projekt HR dotyczący tworzenia nowej struktury biznesowej, związanej z ujednoliceniem procesów i przebudową organizacji zespołów.

Rok 2017 przyniósł kolejne zmiany i wtedy staliśmy się częścią regionu północnego i ponownie weszłam do kolejnego nowego zespołu i lidera, złożyło się to w czasie przejęciem firmy Affecto, a 2 lata później - Acando. Wówczas uformowano BU PLLE - Polska, Litwa, Łotwa i Estonia. Dla mnie to był duży kolejny krok w karierze, ponieważ pojawiła się odpowiedzialność za kilka krajów. Tutaj powróciła kwestia wielokulturowości, mimo że międzynarodowe środowisko nie było dla mnie nowością. To niesamowita dynamika i uczyłam się zupełnie nowego podejścia. Ostatecznie, z sukcesem przeprowadziliśmy wdrożenie procesów globalnych.

Jak wyglądały rekrutacje na początku Twojej pracy w IT?

Do 2001 roku z rekrutacjami w ogóle nie mieliśmy problemu. Spływało średnio 150 CV w odpowiedzi na ogłoszenie o pracę. Było tylu chętnych, mimo że jako AMS nie byliśmy znani na rynku, a przynajmniej tak nam się wydawało. Byliśmy jednak firmą kojarzoną z najnowszymi technologiami i tu działał marketing szeptany. Kiedy dzwoniłam do kandydata to często słyszałam: Ojej to jest ta firma, do której tak trudno się dostać? Słyszałem o was od kolegi i cieszę się, że mogę wziąć udział w rekrutacji. Wówczas sam telefon z AMS był dla kandydata wyróżnieniem, a rekrutacja dużym sprawdzianem.

Zmieniło się coś w nowym millenium?

Oczywiście, wtedy już wszystko wyglądało inaczej. Przede wszystkim weszła rekrutacja online, pojawił się LinkedIn, goldenline, oferty pracy online wyparły ogłoszenia w prasie, więc procesy stały się sprawniejsze - jednak wcale nie było łatwiej. O ile wcześniej w ciągu tygodnia, dwóch byliśmy w stanie kogoś zatrudnić, tak wtedy wszystko się zatrzymało. Po pierwsze nastąpiła duża fala emigracji specjalistów IT oraz fakt, że na rynek wchodziło coraz więcej firm IT, choćby w Krakowie, w którym byliśmy pierwsi. Obecnie konkurencja wśród pracodawców z branży IT jest tak wysoka, że od kilku lat mówimy o War for Talent. Pamiętam czasy, kiedy pytaliśmy kandydata, co może zaoferować firmie. Dziś to my mówimy, co możemy zaoferować kandydatowi. Dlatego tak istotne jest zdefiniowanie EVP – employee value proposition, czyli ta unikalna wartość, jaka wyróżnia nas jako CGI i przyciąga ludzi do firmy, poza pakietem benefitów.

A dostrzegasz różnicę w podejściu do pracy dawniej i dziś?

Ogromną. Lata 90. to było takie pierwsze otwarcie zachodu na rynek polski. Bardzo docenialiśmy możliwość pracy w międzynarodowych standardach. Wtedy przekazywało się tę wiedzę bezpośrednio, pracując ze sobą lub organizowaliśmy brown bagi, czyli nieformalne spotkania w czasie lunchu, żeby sobie tę wiedzę przekazać.

Wróćmy do Twojej pracy w HR. Czy zawsze wyglądała tak, jak teraz?

Oczywiście zarówno firma jak i dział HR bardzo się zmieniał. Początkowo byłam zaangażowana w cały cykl pracowniczy poczynając od rekrutacji, poprzez całość procesów w czasie zatrudnienia i tym przede wszystkim zajmował się HR. Z czasem zespół ewoluował, mamy odrębny zespół poświęcony sprawom pracowniczym i odrębny dla biznesu.

Jaka dziś jest rola HR?

HR nadal może kojarzyć się wystawianiem zaświadczeń i szeroko pojętym serwisem dla pracowników i taki zespól mamy w CGI, godnie reprezentowanym przez Dominikę. Gałąź HRBP (HR Biznes Partner) jest partnerem strategicznym dla biznesu. To bardzo ważne, szczególnie w firmie IT, jaką jesteśmy. Nasza działalność opiera się na IP, czyli własności intelektualnej i potencjalnie ludzkim. Zatrudniamy najlepszych specjalistów z rynku i oferujemy klientom ich umiejętności i szeroką wiedzę naszych konsultantów. Mając cele rozwojowe, musimy zaplanować zarówno strategię na poziomie wypracowania wskaźników, jak i efektywność procesów, które służą rozwojowi pracowników. Na co dzień wspieram liderów oraz dyrektorów w ich rozwoju i efektywnym zarządzaniem zespołami.

Przeszłaś niesamowitą drogę. Jedna firma, a tyle zwrotów akcji.

Przekonałam się, że jedyną stałą rzeczą jest zmiana. Za każdym razem było to wejście w praktycznie nową organizację i tak naprawdę wypracowywania relacji od nowa - kilkukrotnie. Więc z jednej strony jestem w tej samej firmie od 25 lat, natomiast z drugiej - robiłam tak dużo różnych rzeczy, projektów, wchodziłam w bardzo różne zespoły. I to jest niesamowite w CGI, bo ta rotacja stwarza możliwość ciągłego rozwoju.